Kolejny dzień
Pamiętniki
Dzisiejszy dzień z rowerem był miły
ciepły wiaterek prędkość która mnie otula
zapach kwiatów, wilgoć jeziora i 26C w cieniu
oraz ptasi śpiew zapominam się, gdy tak gnam
nie myślę i nie czuję po prostu jestem
świat w migawkach tam domek górka
pagórek i góra, a za zakrętem nowa przestrzeń
prędkość rośnie nie myślę tylko pędzę
już 47 na liczniku chyba zwariowałam.
Widzę dachy oni lubią tą biel i rdzawy kolor
opleciony czerwienią taka ich natura
drewniany płotek, drzewo, trawnik
błękitu wody toń otulona piaskami i kamieniem
jakie one piękne przyglądam się im uważnie
perłowe i takie zgrabne lubię je dotykać
gdy są takie zimne w ten upalny dzień.
Czas relaksu skończył się wsiadam na rower
i gnam dalej na starą krajową tam brak
przy drogach kwiatów tylko wysokie trawy
i ubogi łubin ze szczawiem spleciony w objęciach
buja się w słońcu gdzie małe kwiatki
witają mnie swym uśmiechem nadając rytm
jeździe nie słyszę tirów ani ciężkich aut
po prostu dalej gnam mijając szczyty gór
w puchowej kołderce, zapachem wieczoru
doganiam myśli i krople rosy, które są echem
wczorajszych dni jestem znów na zakręcie.
Doganiam wiatr i unoszę się w ciszy tam gdzie ja
w rytmie tej ciszy kończę swój czas na rowerze
wpadam na nasze ugory i dziurawe drogi
piaski zmielonej skały...Zwalniam ta góra zawsze
mnie wykańcza ostatni odcinek rdzawy domek
dam radę jeszcze kolejny zakręt do kosza
jestem przy garażu mam dosyć 36 km.
resztę zrobię na nogach idę te 500 metrów
tu zostawię rower przy skrzynkach na listy
mam dość tej góry drugie 500 metrów bez rowera
wieszam kask i idę pomału do domu i wiem
że każdy kolejny tydzień to jest 120 km.
Mojego świata na rowerze i uśmiechu...
sol8 18 czerwiec 2020, 22:00